IV kolejka Ligi Okręgowej: Przyszłość 1-1 LKS Osuchów
Sobota przyniosła nam ochłodzenie oraz lekki deszcz i w takich sprzyjających do gry w piłkę warunkach Przyszłość podejmowała u siebie LKS Osuchów. Nasza gra w pierwszej odsłonie spotkania przypominała naszą postawę w Milanówku. Byliśmy częściej w posiadaniu piłki, ale brakowało z przodu konkretów. Z kolei rywal wyczekiwał na kontry. W końcu, podczas jednej z prób sforsowania defensywy Osuchowa, zagranie Bartka Kowalskiego zatrzymane zostało ręką i arbiter podyktował rzut karny. Podszedł do niego Mateusz Najder, z którego strzałem poradził sobie bramkarz, ale wypluł piłkę przed siebie. Dobijał Maciek Oleszczuk, zaraz potem dwukrotnie Karol Nowak, ale żaden nie zdołał trafić do siatki. Drugą połowę mogliśmy zacząć z przytupem. Karol Nowak znalazł się w dogodnej sytuacji i próbował zagrać wzdłuż bramki do Mateusza Najdera, ale podanie nie dotarło do adresata, jako że zatrzymał je obrońca. Gdyby nie jego interwencja to Mateusz miałby na przeciw siebie pustą bramkę. Chwilę później próbę uderzenia z dystansu podjął Maciek Oleszczuk, ale jego zmierzające pod poprzeczkę uderzenie złapał golkiper gości. Niestety sprawdziło się stare piłkarskie powiedzenie, mówiące, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Tak właśnie się stało i w 54 minucie Osuchów objął prowadzenie. Nie nacieszył się nim długo, bo już 5 minut później bramkę rywala odczarował Damian Mrozik i pięknym strzałem z 16 metra umieścił futbolówkę w okienku bramki. Poczynania gości były coraz odważniejsze i oba zespoły miały okazję by wyjść na prowadzenie. Najbliżej szczęścia Przyszłość była w 78 minucie, gdy kolejnego karnego wypracował Bartek Kowalski. Po faulu na nim do jedenastki podszedł Maciek Oleszczuk i huknął nie do obrony, ale interwencja bramkarza okazała się i tak zbędna. Pilka po uderzeniu w poprzeczkę wróciła na boisko. Zabrakło może kilkunastu centymetrów… Jednak zamiast wyniku zmieniła się ilość zawodników na boisku. Minutę po zmarnowanym rzucie karnym sędzia wyrzucił z boiska gracza gości. Była 80 minuta i mieliśmy jeszcze trochę czasu na zdobycie gola na wagę 3 punktów. Nie skorzystaliśmy z tej możliwości, a nawet niemal oddaliśmy rywalowi komplet punktów. Osuchów w doliczonym czasie gry zdobył gola, który nie został uznany z powodu pozycji spalonej, a w ostatniej akcji meczu uderzenie zza pola karnego poszybowało tuż nad bramką. Mecz zakończył się remisem, który na pewno nas nie satysfakcjonuje. Chyba te upały to nam jednak służyły…
Skład: Dutkowski- Kawalec, Muskalski, Piotr Bałajzy, Yusupov- Nowak, Sypuła (46′ Ćwiąkała), Oleszczuk, Mrozik (82′ Welk)- Najder (89′ Pawlicki), Kowalski
Gole: Mrozik 59′ – Kozakowski 54′